niedziela, 10 maja 2009

U PANI WETERYNARZ

Moja wizyta u Pani weterynarz okazała się wielkim rozczarowaniem. Nie było mojej Pani weterynarz tylko jakaś inna Pani. Niby bardzo miła, ale to nie moja Pani. Próbowałam na początek nie wychodzić z kosza. Siedzę w środku, głośno miauczę, że do Niej to ja nie chcę, a co moja Pani na to?... "Roksana jest taka nieśmiała".
Łapy mi opadły i Państwo oczywiście wykorzystali ten moment. Wyciągnęli mnie z kosza. Nie było sensu się wyrywać. Z resztą pomyślałam, że jak już będę na stole to jakoś zwieję. Niestety. Zapomniałam, że tym razem Państwo nie zabrali ze sobą Zbója i oboje mogą się skupić na mnie. O ucieczce mogłam tylko pomarzyć. Zmierzono mi temperaturę i dostałam dwa zastrzyki.
Oczywiście mnie bolało i nie omieszkałam tego zaznaczyć. A co Pan na to? " Roksana nie przesadzaj"
No nie wiem czy on by był taki łagodny i spokojny, jakby dostał dwa zastrzyki w pupala. I to bardzo bolesne zastrzyki.Jakoś w to wątpię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz