sobota, 9 maja 2009

NIESPODZIEWANA WIZYTA MIŚKI


Ale się narobiło. Weź tu wypuść Panią po mleko. Od razu wraca z nowym kotem i to jakąś zakrwawioną ofiarą. moja pani taka już jest.
Chciałem się z tym nowym kotem zaprzyjaźnić, ale to jakiś dzikus. Tylko prycha, warczy i ucieka. Mnie się zdaje, że to ten kot z klatki obok , do którego z balkonu wzdycha Roksana, ale nie będę się wtrącał. Muszę tylko od razu mu uświadomić że pani jest moja i tylko moja. wystarczy że muszę się dzielić z Roksaną i Panem. jeszcze jeden kot, to było by stanowczo za dużo. Pani się trzęsie nad tym nowym. Musiałem jej przypomnieć kto jest jej ukochanym koteczkiem. ... no, nie powiem, udało się. siedzę na jej kolanach.
***
No dobra. Myślę, że już wie, że Pani jest tylko moja. Poocierałem się, pomruczałem, a teraz siedzę na kolanach i od czasu do czasu uderzam łapą w klawiaturę. Grunt to zaznaczyć swoje miejsce w tym domu. A na zdjęciach ten nowy dzikus. Żebym pamiętał jak wygląda jak już sobie pójdzie.
Z ostatniej chwili. znalazł się właściciel dzikusa. Okazało się, że to dziewczyna - Miśka.
Dom, znów należy do mnie. no dobra, do mnie i do Roksiaka. Ale do mnie w większej połowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz