sobota, 9 maja 2009

ŚNIEG



Wstałem w piątek z przedpołudniowo-popołudniowej drzemki, patrzę, a za oknem jakoś tak dziwnie. Niby ciemno, ale nie do końca... i takie jakieś coś spada z góry. Nie dało rady musiałem sprawdzić co to jest. Patrzę w to okno, patrze i nie mam pojęcia, co to jest to coś, co sobie leży na MOIM balkonie. Obserwacje z bliska też nie przyniosły rezultatów. nigdy w życiu niczego takiego nie widziałem. nie było rady. Trzeba było zawołać Roksiaka...
Jest tak stara, że powinna już kiedyś coś takiego widzieć. A jeśli widziała to z całą pewnością wie co to jest. A przynajmniej powinna wiedzieć. Bo z tym Roksiakiem to nic nie wiadomo nigdy. Przyszedł Roksiak. Pokazuję mu że na balkonie coś jest. Białe i jakieś takie dziwne. Spada z góry i leży na naszym balkonie bez pytania.
Roksiak uważnie obejrzał to coś za oknem I zadecydował, że to jest ŚNIEG.
Mówiłem, że z tym Roksiakiem to nigdy nic nie wiadomo. Śnieg - też sobie wymyśliła. Patrze na Roksiaka i mówię, że mnie to nic nie mówi i generalnie dalej nie wiem co to jest śnieg. No to Roksiak wyjaśnił, że śnieg to jest takie coś mokre i zimne i że najpierw się pojawia z góry, a potem jest woda, a potem to go nie ma.I takie te tłumaczenia Roksiaka. Będę musiał sam to zbadać i tyle. Potem oglądaliśmy ten śnieg z Roksiakiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz