niedziela, 10 maja 2009

ŚWIĘTA WG ROKSIAKA



Nareszcie święta. Jedzonko, głaskanko i święty spokój od Zbója. Zaczęło się tak sobie, bo usłyszałam, że jedziemy nad morze. Nie znoszę jazdy samochodem nawet na małe odległości, a Zbój mi powiedział, że to jest co najmniej tysiąc razy dalej niż do Pani weterynarz. No to się załamałam. na szczęście moja Pani myśli o wszystkim. Dała mi takie specjalne tabletki na kocie podróżowanie.
Na początku nic mi nie było, potem jakoś tak trochę mi się łapy zaczęły plątać, potem pomyślałam że wleję Zbójowi [ no jak już pomyślałam, to i mu wlałam], a potem poszłam spać. Jak się obudziłam byliśmy na miejscu. Fajne te tabletki. Nie powiem.
uwielbiam święta. Można spokojnie wylegiwać się na oparciu fotela i patrzeć na drzewo, które tak ładnie błyszczy i się świeci. Oczywiście spokój nie trwał długo, bo Zbój z Tyberiuszem postanowili , ze muszę się z nimi bawić.. na szczęście udało mi się schować w pokoju Pani Tyberiusza.
***
Nie wiem co moja Pani widzi w tej wannie. jak tylko przyjechaliśmy od razu mówi "Nareszcie wanna". Spędza tam bardzo dużo czasu. Postanowiłam sprawdzić co to jest, bo może to przyjemne.
Nie jest. Łapy ci się tylko ślizgają i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz