niedziela, 10 maja 2009

CHOROWANIE I MAŁE LANIE



No nie dadzą spokojnie chorować. Co za dom!
Leżę sobie spokojnie pod stołem na kartonach , aż tu nagle potworny harmider. Jakby się co najmniej dom walił...wyglądam spod obrusa i co widzę?... Zbój walczy ze swoim skalpem. Nawet nie wiem kiedy kiedy go znalazł. Robił tyle hałasu, że nie mogłam spać, więc postanowiłam z nim porozmawiać.Ale rozmowa ze zbójem zawsze kończy się tak samo... DZIKĄ WALKĄ.
Na początku walczyliśmy na podłodze. Potem ja uciekłam na drzewko, ale Zbój pobiegł za mną i już nie miałam wyjścia. Musiałam kontynuować walkę tym razem na drzewku , a to nie takie proste - trzeba utrzymywać równowagę. Ostatecznie uciekłam pod stół. Zbój jest za gruby i się tam nie mieści, choć nie mogę powiedzieć, że nie próbował......i to na różne sposoby. Nawet zaczaił się na mnie na fotelu, ale ja o tym wiedziałam, więc cichutko siedziałam pod stołem i Zbój był bezsilny. I jak w tym domu można chorować? No jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz