środa, 6 kwietnia 2011

W DNIU DZISIEJSZYM BLOK ZOSTAJE ZAKOŃCZONY. MIŁO BYŁO PRZEZ CAŁY TEN CZAS.

czwartek, 17 lutego 2011

UTRATA KOSZA DO MEDYTACJI

No i kosz odosobnienia, przeznaczony do medytacji stracony.
Zacznijmy jednak od początku. 
Są takie dni, kiedy potrzebuję być sam. Kiedyś było to mało problematyczne. Szedłem sobie do sypialni, wskakiwałem na łóżko, otulałem się kapą i mogłem drzemać... tzn. medytować i układać programy szkoleniowe dla Roksiaka i Myszy. Niestety, odkąd pojawiła się Mikro Pani sypialnia odpada. Jak tylko idę pomedytować Mikro Pani zaraz przyłazi i mówi: "Widzę, że jesteś samotny i nikt się z tobą nie bawi. No to ja się poświecę i się pobawię", po czym włazi mi na plecy i tarmosi za uszy. Oczywiście z medytacji nici i w ostateczności muszę się ewakuować. Dlatego właśnie zacząłem używać kosza. Może nie było tam tak komfortowo, bo tylko cieniutki kocyk, mała poduszeczka i niby taki materacyk, ale gąbka w nim lichutka, no ale cóż począć? Zaletą kosza był absolutny brak Mikro Pani. Przynajmniej aż do wczoraj...














Obudziłem się wczoraj w sypialni Państwa około 9:00 [ wiecie - mała drzemka po śniadaniowa]. Przeciągnąłem, żeby rozprostować łapki i myślę sobie " No Zbójku czas i pora pomedytować w koszu, bo lada moment przyczłapie Mikro Pani, a jak cię dorwie, to łatwo uwolnić się nie da". No i chcąc nie chcąc opuściłem mięciutkie łóżko Państwa i podreptałem do kosza medytacji. Już chcę wejść i wygodnie się ułożyć, a tu ze środka wygląda Mikro Pani z chrupkiem w jednej łapie, z moją myszą w drugiej i mówi " Zajęte". Patrzę na Mikro Panią i mówię: "No to daj chrupa". A ona - "Nie. Chrup jest mój. Ale pokruszyłam ci tu biszkopta, to sobie potem wyliżesz".
"Biszkopta! Biszkopta! Przecież na tych okruszkach później źle się śpi" - tłumaczę, a ona tylko się zakręciła i tyle było z tej rozmowy.
Życie traci sens. Kosz stracony, mysza zabrana i jeszcze nakruszony biszkopt na materacyku.
Co to za życie ja się pytam?



wtorek, 8 lutego 2011

OSTATNI BASTION KOCIEJ WOLNOŚCI

Nie ma się co oszukiwać. Dni kociej wolności w tym domu są policzone. Mikro Pani postanowiła zawładnąć drzewkiem. Muszę przyznać, że zrobiła to całkiem sprytnie i gdyby nie to, że jest ludziem, to byłby z niej w przyszłości doskonały koci komandos.
Na początku zaczęło się niewinnie. Niby tak przypadkiem udawało się jej podpełznąć do drapaka. Raz, drugi... Potem niby przypadkiem zainteresowała się wiszącą tam myszą [ zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo to taka całkiem zabawkowa mysza. Pan ja kiedyś kupił dla Roksiaka jak była mała. Bawimy się nią od czasu do czasu, żeby Pan się czuł usatysfakcjonowany, że kupił dobrą zabawkę, ale nawet chory na umyśle Roksiak wie, że to nie jest dobra mysza.]. No to jak się bawiła, to nawet byłem zadowolony, bo nie zabierała mi moich myszy, co jest bardzo ważne, bo są w trakcie szkolenia na drugi stopień ofiary komandosa.  I tak mijały sobie dni. Mikro Pani od czasu do czasu przypełzła, pobawiła się myszą, poskubała drapak i tyle. Aż tu ostatniego poranka, śpię sobie na drzewku i nagle czuję, ze coś mnie trzyma za ogon. Już miałem machnąć łapą z pazurami, bo to Pan ma takie głupie żarty, ale coś mnie tknęło. Otwieram oczy - Mikro Pani. Na razie dotarła do drugiego poziomu, co będzie dalej niewiadomo. Jedno jest pewne. Nie oddam placówki bez walki. Drzewko- bastion kociej wolności od Mikro Pani musi pozostać w naszych [ to znaczy moich, bo Roksiak się nie liczy] rękach to znaczy łapach. Czas pokaże, czy wygram, czy zginę w obronie słusznej sprawy.

sobota, 22 stycznia 2011

ZABAWKOWE WYMIANY I MIKRO PANI

No i stało się to, czego z Roksiakiem baliśmy się od jakiegoś czasu.
Mikro Pani stała się mobilna.
Po prostu koszmar jakiś. Nigdzie spokojnie nie można podrzemać, bo jak tylko zamknę oczy, od razu się zjawia.
Dziś też tak było. Tyle tylko, że tym razem nie przyszła się bawić [ jak to jest zabawa, to ja jestem pies ], ale na wymianę.
Okazało się, że spodobała jej się moja najnowsza mysza, którą dostałem od mikołaja.
Mikro Pani przyniosła na wymianę misia. W kapeluszu i z wstążeczkami... pomyślałem czemu by nie. Przyda się jakaś odmiana. Z resztą, nie oddaję jej myszy na zawsze, tylko wypożyczam na jakiś czas. Po 10 minutach Mikro Pani znów przydreptała i mówi, że mysza nadal u niej zostaje, ale chce odzyskać misia. Ma na wymianę pingwina. Zgodziłem się od razu, bo do tego pingwina mam słabość ogromną.  Zabrałem pingwina i udaliśmy się na przedśniadaniową drzemkę. Nie zdążyłem jeszcze porządnie zasnąć, a tu przychodzi Mikro Pani i mówi, że mam jej oddać pingwina. Dobra, nie ma sprawy, ale oddaj myszę mówię. A ona na to, że od tej pory wszystkie myszy należą do niej. Pingwina też mam oddać, bo jak nie, to powie Pani.
Łapy mi opadły. Zdecydowanie, w tym domu, nie da się już normalnie żyć.

środa, 12 stycznia 2011

MIKOŁAJ, MYSZA I LANIE ROKSIAKA


Święta, święta i po świętach. Ja oczywiście - jak zawsze - nad morzem. Nie było co zmieniac planów, tym bardziej, że Mikołaj zna tylko tamten adres i jeszcze [ jakbym się nie zjawił] mógłby nie przynieść mi prezentu. No, a przecież jestem bardzo grzecznym kotem i byłaby to jawna niesprawiedliwość. 
Nie ma jednak co gdybać. We właściwym momencie byłem we właściwym miejscu czyli... pod choinką. A tam... ABSOLUTNIE NOWA MYSZA. I małe co nieco dla brzuszka. 
Mysza - model udoskonalony - z dźwiękiem, dzięki czemu polowania i szkolenia komandoskie nabrały nowego wymiaru. Początkowo mysza nie wiedziała o co chodzi, ale po kilku minutach okazała się sprytniejsza niż myślałem i przybrała kamuflaż. No przyznaję, że dla takiego komandosa jak ja polowanie na śnieżnobiałą mysze to nie wyzwanie, kto by się jednak spodziewał,  że mysza może być tak sprytna?
oczywiście Roksana tez dostała swoją myszę - chociaz nie zasłużyła. Od razu ją schowała, zeby przypadkiem jej się nie zużyła, a potem chciała się bawić z moją myszą. Mówię jej - Roksiak to jest moja komandoska mysza i masz ją zostawić w spokoju. No ale z Roksiakiem nie można się dogadac wg pokojowych zasad. Ciągle zaczepiała moją mysze. Ostatecznie wlałem Roksiakowi- żeby się nauczyła słuchać brata i myszy - żeby nie zadawała się z niestabilną umysłowo Roksaną. 
W efekcie Roksiak poskarżył się Pani, a mysza przestała się do mnie odzywać. Nadal ją szkolę, ale muszę przyznać, że bez jej żałosnych pisków to już nie to...

poniedziałek, 8 listopada 2010

SUPER PAJĄK


W  związku z faktem, ze w tym domu nie mam szans na normalne zabawki - Zbój zabiera mi wszystkie myszy, a Mikro Pani pozostałe zabawki, postanowiłam bawić się Eko zabawkami. Tato mojej Pani zrobił dla mnie Super Eko Pająka. Teraz mam zabawkę tylko dla siebie.

niedziela, 31 października 2010

PINGWIN

Są w życiu każdego kota takie chwile, kiedy trzeba powiedzieć DOŚĆ i wyznaczyć pewne granice. U mnie taka chwila nadeszła ostatnio.
Ja wiele rozumiem, ba na wiele mogę się zgodzić. W końcu jestem dorosłym, rozsądnym kotem, który w dodatku kocha Mikro Panią [ jakby nie patrzeć jestem jej starszym bratem].
Mogę się pogodzić z tym, że Mikro Pani dostanie wcześniej ode mnie jeść, mogę się pogodzić z tym, że Mikro Pani dostaje więcej pieszczot niż ja. Mogę się nawet pogodzić z tym, że odkąd w domu mieszka Mikro Pani ja nie jestem już noszony na rękach. Naprawdę mogę się z tym pogodzić.
Ale to, że Mikro Pani ma dostać Pingwina... co to, to nie! To ja go sobie upatrzyłem, jak jeszcze był zapakowany w torebce, a Mikro Pani nawet nie wiedziała, że Pingwin zamieszka w naszym domu. No, a wiadomo, że kto pierwszy zobaczy, ten zaklepuje. No i ja tego Pingwina zaklepałem! Ale nie! Mikro Pani musiała Pingwina też zabrać - jakby miała za mało zabawek.
Na szczęście jako wytrawny komandos wyśledziłem, że Pingwin [ wbrew własnej woli] przetrzymywany jest w łóżeczku. Zaplanowałem tajno-wojenną misję i odbiłem Pingwina. Niestety, nawet przeniesienie go do mojej strażniczej wieży nie pomogło. Jak tylko Mikro Pani zobaczyła, że nie ma Pingwina włączyła syrenę alarmową [ potrafi wydać z siebie straszne dźwięki] i Pani pingwina zabrała.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zaplanować kolejną komandoską akcję,ale najpierw muszę zaplanować tajną skrytkę na odbitego towarzysza zabaw.
No cóż, Pingwin będzie musiał zejść do podziemia i bawić się ze mną tylko w nocy, jak wszyscy śpią.