sobota, 9 maja 2009

ODKRYWCA. WŚCIBSKI WRÓBEL I BEZCZELNA SIKORA. ZDRADA MYSZY


Dziś większość dnia spędziliśmy z Roksaną sami. Państwo gdzieś pojechali, a my zostaliśmy. Nie żebym narzekał. Spokojnie można było wreszcie sprawdzić większość rzeczy.
Dlatego na ten jeden dzień zamiast komandosem zostałem ODKRYWCĄ.
Oto wyniki moich badań:
*Pani ma rośliny dobre i złe. Po dobrych można chodzić, i można je gryźć. Jak się trochę postarać, to można je też wykopać. Te złe kłują jak się tylko do nich zbliżysz.O gryzieniu czy kopaniu mowy nie ma.
* Nie można ciągnąć rośliny za to co jej zwisa, nawet jak bardzo mocno cie zachęca. Jak tylko pociagniesz zaraz spada i robi się huk.
*GRZEBANIA W ŚMIETNIKU PANI NIE TOLERUJE i nie pomaga nawet tłumaczenie, że były tam intrygujące zapachy.
* nie można spać w Pani szafce. Nawet jak się nauczyło ją otwierac.
* nie sikanie na łóżko Panstwa, kanapy i fotele zdecydowanie się opłaca - Pan był zadowolony i dał mi dodatkową porcję rybki. Takiej prawdziwej.
* Jak się grzecznie wejdzie na stól i nic nie poprzewraca to Pani nie będzie o tym wiedzieć.
* można maksymalnie urwac dwa liście z jednej rośliny inaczej Pani jest zła
***
Poznałem Wścibskiego Wróbla i Bezczelną Sikorę. Roksiak mi ich pokazał. To było straszne. Nigdy nikt tak się ze mnie nie śmiał.
Siedzę sobie na parapecie, a tu nagle nadlatuje Sikora z Wróblem, lądują na parapecie i śmieją się ze mnie, że nic im nie zrobię. Mówię o tym Pani a ona: "Tak ptaszki. Bardzo ładne ptaszki" Ehhhhh!!!!
***
Nigdy nie sądziłem, że dożyję chwili kiedy moja własna mysza mnie zdradzi.
Ale jest czarno na białym! Mysza nie ma się co tłumaczyć.

Zaczęło się od tego, że byłem w kuchni i szukałem mojej myszy. Sprawdziłem wszystkie zakamarki i skrytki, ale nigdzie jej nie było. Zaczynałem się już martwić i to poważnie. A tu wchodzę do pokoju, patrze a moja mysza bawi się z Roksiakiem. MOJA MYSZA.
Podszedłem do mojej myszy i przypomniałem jej do kogo należy. A do Roksiaka to się już nie odezwę do końca życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz