niedziela, 19 lipca 2009

PAKOWANIE PREZENTÓW


Nie wiem, co by ta nasza Pani zrobiła czasem beze mnie i bez Roksiaka. Patrzę ostatnio, a ona zabiera się do pakowania prezentu. Oczywiście nie bardzo sobie z tym radzi, ale to u niej normalne - z prezentami bożonarodzeniowymi było dokładnie tak samo. No serce mi się kroiło, więc mówię do Rosiaka, choć pomożemy Pani pakować prezenty. Doświadczenie mamy, bo pakowaliśmy te prezenty świąteczne. Roksiak najpierw marudził, a potem się zgodził [ pewnie dlatego, ze zaszło słońce i nie mogła się dłużej opalać].
Podchodzę do papieru, chciałem go łapą przytrzymać, a Pani od razu "Zbóju nie pomagaj mi" - ja wiem, ze ona taka samodzielna chce być, no ale nie radzi sobie, więc zignorowałem to co mówi. Roksiak zajął się taśmą [ trochę za bardzo się wczuła w tą opiekę nad taśmą, bo wepchnęła ją pod kanapę, żeby jej się nic nie stało, i żebyśmy wiedzieli gdzie jest], a ja zająłem się papierem.
A potem się okazało, ze to prezent dla Kapiego, więc pomyślałem sobie z Roksiakiem, ze najlepszym prezentem dla Kapiego będzie moja i Rosiaka wizyta. Postanowiliśmy z Rosiakiem że zapakujemy się z prezentem, a potem rodzice Kapiego nas odeślą. Ale nic z tego nie wyszło, bo ten papier jakoś tak mało wytrzymały jest i jak się położyłem na kartonie i chciałem nim przykryć, to się podarł na małe paseczki. Roksiak twierdzi że to dlatego, że użyłem pazurów, ale moje pazury nie są aż takie ostre, - nie ostrzyłem ich wtedy już kilka godzin - więc to na pewno wina wadliwego papieru. Roksiak powiedział, że ona ma lepszy plan i obwiązała się wstążką - powiedziała, że jak się położy, to będzie wyglądać jak prezent. I rzeczywiście wyglądała. Ale Pani jakoś nie dała się zmylić i nie wysłała Roksiaka do Kapiego.
Musiał mu wystarczyć piracki okręt. A jestem pewien, że z naszej wizyty ucieszył by się bardziej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz