wtorek, 8 grudnia 2009

KOSZ



Pani postanowiła, że jestem już za gruby, żeby podróżować u niej na kolanach [ też coś! Tłumaczyłem, że to same komandoskie mięśnie, ale jak ona się uprze to już nic nie poradzisz].
No i zamówiła mi kosz, podobny do tego jaki ma Roksana. Oczywiście nikt mnie nie słuchał, kiedy mówiłem, że kosz Roksiaka jest za mały i nie mogę w nim normalnie spać, tylko muszę się zwijać w kłębek, ale w tym domu nikt mnie nie słucha.
Na szczęście kosz który przyszedł okazał się znacznie większy od roksiakowego, więc lu. Problem tylko w ty, że teraz Roksiak, jak zobaczył mój kosz to nie chce swojego starego tylko ten nowy. Przeczytała gdzieś w necie, ze można objąć mieszkanie przez zasiedzenie i ciągle w tym moim koszu śpi. Na szczęście Pan okazał się w miarę normalny i zapowiedział Roksiakowi, ze nad morze i tak będzie jechać w swo9m koszyku. Dlatego pozwalam na razie Roksiakowi spać w moim. Nawet odstąpiłem jej chwilowo mój niebieski kocyk. Ma się ten gest brata.

5 komentarzy:

  1. już prawie oderwałem podłogę od ścianek - wiesz wyjście awaryjne musi być

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm zdolny jesteś Zbóju ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wrodzony talent. To jak przy pakowaniu prezentów. pani się męczy nożyczki, nóż, a my z Roksiakiem - jeden pazur i gotowe. jesteśmy po prostu uzdolnionymi kotami

    OdpowiedzUsuń