czwartek, 23 lipca 2009
NOWE POKOLENIE
Właśnie się dowiedziałem, ze na Pomorzu rośnie nowe kociamberkowe pokolenie. Ten łaciaty to Pimpuś, a drugiego imienia jeszcze nie znam. mam nadzieję, ze uda mi się, jak będę na Pomorzu, Poprosić Panią, żeby pozwoliła mi się z nimi pobawić. W końcu jestem tak jakby ich przyszywanym wujkiem i ciąży na mnie odpowiedzialność, by uczynić z nich prawdziwych komandosów. A tak widzę, że Pimpek ma niezłe zadatki by być dobrym komandosem.
Oczywiście muszę najpierw opracować plan szkolenia, dostosowany do ich wieku i pewnie krótkiego okresu jakim będę dysponował na to szkolenie. Eh, znów łapy pełne roboty.
niedziela, 19 lipca 2009
PAKOWANIE PREZENTÓW
Nie wiem, co by ta nasza Pani zrobiła czasem beze mnie i bez Roksiaka. Patrzę ostatnio, a ona zabiera się do pakowania prezentu. Oczywiście nie bardzo sobie z tym radzi, ale to u niej normalne - z prezentami bożonarodzeniowymi było dokładnie tak samo. No serce mi się kroiło, więc mówię do Rosiaka, choć pomożemy Pani pakować prezenty. Doświadczenie mamy, bo pakowaliśmy te prezenty świąteczne. Roksiak najpierw marudził, a potem się zgodził [ pewnie dlatego, ze zaszło słońce i nie mogła się dłużej opalać].
Podchodzę do papieru, chciałem go łapą przytrzymać, a Pani od razu "Zbóju nie pomagaj mi" - ja wiem, ze ona taka samodzielna chce być, no ale nie radzi sobie, więc zignorowałem to co mówi. Roksiak zajął się taśmą [ trochę za bardzo się wczuła w tą opiekę nad taśmą, bo wepchnęła ją pod kanapę, żeby jej się nic nie stało, i żebyśmy wiedzieli gdzie jest], a ja zająłem się papierem.
A potem się okazało, ze to prezent dla Kapiego, więc pomyślałem sobie z Roksiakiem, ze najlepszym prezentem dla Kapiego będzie moja i Rosiaka wizyta. Postanowiliśmy z Rosiakiem że zapakujemy się z prezentem, a potem rodzice Kapiego nas odeślą. Ale nic z tego nie wyszło, bo ten papier jakoś tak mało wytrzymały jest i jak się położyłem na kartonie i chciałem nim przykryć, to się podarł na małe paseczki. Roksiak twierdzi że to dlatego, że użyłem pazurów, ale moje pazury nie są aż takie ostre, - nie ostrzyłem ich wtedy już kilka godzin - więc to na pewno wina wadliwego papieru. Roksiak powiedział, że ona ma lepszy plan i obwiązała się wstążką - powiedziała, że jak się położy, to będzie wyglądać jak prezent. I rzeczywiście wyglądała. Ale Pani jakoś nie dała się zmylić i nie wysłała Roksiaka do Kapiego.
Musiał mu wystarczyć piracki okręt. A jestem pewien, że z naszej wizyty ucieszył by się bardziej
GANG WRÓBLI
Mój ostatni pobyt na Pomorzu miał niezwykle duży walor edukacyjny. Nie tylko dowiedziałem się o nowych technikach komandoskich od mojego kumpla Tyberiusza, ale przekonałem się, ze klan wróbli jest niezwykle rozbudowana siatką.
Ja mam tylko jednego wróbla i jedną sikorę... no dobra, dołączyła do ich bandy jeszcze szalona sroka, ale to wszystko. A mój fumfel musi walczyć z całym gangiem wróbli, wspomaganym przez zwiadowcze gołębie.
W dodatku Tyberiusz taki mniej skoczny jest, więc trudniej mu się walczy. Na szczęście od czego ma się przyjaciół. Podczas całego pobytu pełniłem warty w punkcie obserwacyjnym [ z niewielkimi przerwami na posiłki oczywiście i czas, kiedy szkoliłem myszę - to bardzo ważne, by nie robić długich przestojów w szkoleniu, bo mysza zapomina czego się nauczyła].
Wielogodzinne obserwacje doprowadziły mnie do następujących wniosków:
* najprawdopodobniej Pani Tyberiusza została przekupiona przez wroga, bo go dokarmia
* tajna siedziba wróblowego gangu mieści się za skrzynkami na parapecie - można podsłuchać przez ścianę ich tajne rozmowy- jednak nie można zaatakować ich znienacka właśnie przez te skrzynki [ to także dowód na współpracę Pani Tyberiusza z wrogim wróblim gangiem]
* każdego dnia gang coraz bardziej się rozrasta, tworząc wielką ogólnopolską siec wróblową.
Nie wiem, jak przekazać kumplowi, ze jego Pani walczy po drugiej stronie...
sobota, 18 lipca 2009
ZWYCIĘSTWO W NIERÓWNEJ WALCE
Dziś Pani postanowiła uruchomić odkurzacz. Jestem prawie pewien ze zrobiła to specjalnie, żeby ukarać mnie i Roksiaka za nocne zabawy w berka. Oczywiście nie mam dowodów, ale sądzę, że taka jest prawda, a nie, że chciała posprzątać. W końcu ma przecież miotłę, której Roksiak się nie boi [ ja nie boje się niczego i wcale przed odkurzaczem nie uciekam, tylko nie lubię hałasu jaki robi - szkodzi mi na uszy].
Dlatego dziś miarka się przebrała - Pani odkurzała moje drzewko. MOJE DRZEWKO!!!! Zdecydowałem, ze czas z tym skończyć. Nie będzie jakiś tam pierwszy lepszy odkurzacz straszył prawie na śmierć Roksiaka i atakował moje drzewko.
Wykorzystując wszelkie moje umiejętności komandoskie, a także fakt, ze każdego dnia ćwiczę w moich namiotach techniki maskujące wykorzystałem moment, gdy pani odłączyła go od prądu i urwałem mu koło. Nie było to proste, na szczęście mam mięśnie ze stali. Zobaczymy, czy teraz też będzie taki pewny siebie bez tego koła.
piątek, 17 lipca 2009
ROKSIAK I CZEREŚNIE
Niedawno Pani przyniosła kulki na patykach, które nazywają się czereśnie. Nie lubię jak w domu jest coś nowego, czego nie znam. Wolę się wtedy trzymać z daleka. Nigdy nic nie wiadomo. Ale Jak Pani wyszła, Zbój powiedział, ze trzeba zbadać te nowe kulki. Wszedł na stół i zabrał jedną do badań. Ponieważ kulka nic mu nie zrobiła postanowiłam, ze ja tez je sobie z bliska obejrzę.
Okazało się, że są bardzo mięciutkie i śliskie. Jak chciałam wyjąć sobie jedną z miski, to od razu mi uciekała, a jak wysunęłam pazur, to przyczepiła się na dobre. Dziwne te kulki. A na sam koniec okazało się, że w środku kulki jest jeszcze jedna mała kulka. Zupełnie inna. Zjeść się jej nie da, bawić się nią nie da, bo za mała i od razu ucieka pod kanapę... zupełnie nie wiem do czego może się Pani ta mała kulka przydać. Za to ta duża, czerwona jest wielofunkcyjna. Można się nią bawić, a można ją potem tez zjeść. tylko strasznie zlepia futro, więc trzeba uważać.
Jak Zbój opublikuje swoje badania naukowe, to będę wiedziała więcej.
NOWA MYSZA
Moje wielotygodniowe manifestacje , ze potrzebuję nowej myszy nareszcie dały efekt. Oboje z Roksiakiem dostaliśmy po nowej myszy. Ale tym razem pani okazała się przebiegła i każde z nas dostało inną mysz. Nie da rady wmówić pani, ze to Roksiak swoją zepsuł, a ta jest moja. Szkoda.
Wstępne testy wykazały, ze moja mysza do niczego się nie nadaje. co prawda ma dzwonek, ale dzwonek to nie wszystko. Wady nowej myszy:
* nie ma właściwego, czerwonego nosa
* nie da się jej oskórować bo jest ze sznurka
* dzwonek za mało dzwoni
Dlatego schowałem ją głęboko pod kanapą i zaopiekowałem się myszą Roksiaka, która ma czerwony nos i futro, które można ściągnąć pazurami.
Poza tym Pan ostatnio robił porządki i odnalazł wszystkie moje myszy. Nawet te w tak tajnych skrytkach, że sam zapomniałem gdzie są.
Mam teraz tyle myszy, ze mogłem je rozmiescić w całym mieszkaniu, w taki sposób, że gdziekolwiek bym był, mogę się którąś pobawić.
Boje się tylko że szkolenie takiej ilości myszy może mnie wykończyć.
DZIKA PANTERA KOT FOTOGRAFICZNIE OBŁĘDNY
Ostatnio Roksiak ma nowy obiekt westchnień. I to w dodatku nie koci, tylko ludzki. Jak tylko do Państwa przyjeżdża ich znajomy Roksiak od razu inny. Zaraz się dokładniej myje i oczywiście udaje mądrzejszego niż jest. Ostatnio to nawet próbowała grać z Państwem i ich znajomym w jakąś ludzką grę.
Taaaaaaa, Roksiak się zakochał bez dwóch zdań. ta zabawa ze sznurkiem całkiem podbiła jej serce. No ale mniejsza z tym. Roksiak jest dorosły i powinien wiedzieć, że ten związek nie ma szans.
W każdym bądź razie, ten znajomy twierdzi, ze ja nie jestem kotem, tylko mała panterą. Jak nikogo nie było w domu [ poza Roksiakiem oczywiście - ale ona się nie liczy, bo usiłuje ostatnio być bardziej ludzka i jest zajęta- poszedłem do sypialni Państwa [ tam jest wielkie lustro] i przyjrzałem się sobie. No rzeczywiście. Jestem taką mniejsza panterą. Teraz przy kazdej okazji ćwicze pozy pantery.
Na szczęcie pani ma tyle roślin, że nie jest to trudne. Może jeszcze zostane gwiazdą filmową? Albo np światowej sławy modelem? W końcu nie tylko wygląd się liczy [ który mam] ale tez to coś. Ten dar, który sprawia że obiektyw cię kocha [ mnie kocha - pokazałem mu jakie mam pazury i teraz kocha mnie bezgranicznie].
Subskrybuj:
Posty (Atom)