środa, 3 marca 2010

NOWE DRZEWO - RELACJA ROKSIAKA

Właściwie to nie bardzo wiem od czego zacząć. We wtorek, do naszego domu przyszedł jakiś obcy człowiek i przyniósł ogromniaste kartony. Na wszelki wypadek schowałam się za tapczanem, dopóki sobie nie poszedł. Człowiek poszedł, ale kartony pozostały. Nie powiem, że nie byłam ciekawa co w nich jest, ale doszłam do wniosku, że pozostanie za kanapą, aż do wyjaśnienia całej sytuacji jest najlepszym rozwiązaniem. Jakoś tak mi się troszkę przysnęło, a jak się obudziłam, okazało się, że w domu wyrosło wielkie kocie drzewo.
Naprawdę ogromniaste!
Nie było wyjścia. Musiałam wyjść i sprawdzić do kogo należy. Okazało sie, że jakoś tak jeszcze nie ma właściciela, więc pomyślałam sobie, że się nim zaopiekuję. W końcu było stworzone jak dla mnie. Po pierwsze ma dwa małe hamaczki - bujaczki. Normalnie zwijasz się w kłębek pakujesz do takiego hamaczka i... spokojnie można odpłynąć. Jak się troszkę poruszysz, to jeszcze cię do snu ukołysze. Niestety ma jedną wadę - nie przewiduje nagłych zbójowych ataków, a przy takim nalocie najistotniejsze jest szybkie wybicie - tu łapy trochę się plącza, więc Zbój ma doskonałe możliwości. No, ale nie można mieć wszystkiego. Jak coś jest mięciutkie i kołysze cię do snu, z reguły nie ma walorów ochronnych.
Poza tym drzewo ma wielki domek, w którym Zbój nie upchnął wszystkich swoich skarbów, więc mogę się tam schować, nie potrącając przy okazji żadnej myszy czy innego trofeum. Domek jest taki duży, ze mogę spokojnie wyciągnąć łapy, a i tak jest w nim sporo miejsca. I ma małą drabinę, ale nie wiem po co, bo ja bez problemu do niego wskakuję z podłogi. Może wymyślono ją dla takich grubasów jak Zbój?
No a najlepsze w całym drzewie jest to, że ma taką wysoką półkę, na którą mogę wskoczyć, kiedy chcę odpocząć od Zbója. Siedzę sobie wysoko i patrze na wszystkich z góry. Nawet na Państwa.

Tak, nie ma co ukrywać. Takie drzewo to jest coś. Zwłaszcza jak należy tylko do ciebie.
Myślę, że odkąd mam takie drzewo, będę kotem nadrzewnym.

P.S.
Drzewo ma dwie wady - musze z niego schodzić, jak chcę skorzystać z kuwety albo coś zjeść. Dlatego zostałam kotem pół nadrzewnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz