niedziela, 23 sierpnia 2009

ZBÓJNIKOWY POMYSŁ NA GRĘ

Ostatnio doszedłem do wniosku, ze mój komandoski talent całkowicie się marnuje. Niby poluję na Roksiaka; odnoszę zwycięstwa [ czasem wielkie, czasem małe...]; opracowuję nowe techniki komandoskie; ciągle udoskonalam systemy pułapek, a w wolnych chwilach szkole moje myszy... ale to jednak mało. Mój talent nie trafia do mas!
A potem mnie olśniło! Muszę znaleźć kogoś kto zrobi o mnie grę. Byłaby bestselerem. Jestem przekonany.
Wyobrażacie to sobie? Wcielasz się we mnie - Zbója i musisz wykonać dużo tajnych misji komandoskich, jak np. dostać się do chrupek zamkniętych przez [ okrutną] Panią w pudełku, pokonać myszę w walce na drzewku, dopaść Roksiaka zanim się schowa tak, że nie będzie do niego dostępu...Dla słabiaków mogłaby być wersja w wcielaniem się w Roksiaka. Już to widzę! Ekran z mojej perspektywy...

















Misje można by oprzeć o blogowe zapiski. A co do zajawki reklamowej... to nagrałem [ pomimo sprzeciwów Roksiaka] przykładowy filmik. Trochę amatorski, ale pokazuje o co by mi chodziło.


Taaaaaaa... to naprawdę doskonały pomysł. Teraz musze znaleźć wykonawców. A Roksiak jak nie będzie chciał pomóc wcielając się w rolę ofiary, to nie dostanie swojej części wpływów i już.

piątek, 21 sierpnia 2009

POLITYKA NA OSTRZU PAZURA



Roksiak to jednak tchórz jest, a nie komandos. Tyle ją szkolę i nie widać nic z efektów. Mówię jej, jak chcesz chrupek to trzeba ostro. Idziesz i mówisz do Pani " Chrupek! Teraz do miski i to z górką!", a nie jakieś błagalne patrzenie w oczy, jakieś delikatne pomiaukiwania... Na panią działa tylko polityka na ostrzu pazura. Liczy się z silnymi, słabymi rządzi... ale oczywiście Roksiak nie słucha i dalej swoje.
Żal mi się jej zrobiło, więc podchodzę do Pani i mówię: "Chrupek! Dla mnie i dla Roksiaka. Teraz!". Pani oczywiście udawała twardą, wiec odmówiła. No to pokazałem Roksiakowi jak się toczy rozmowy na ostrzu pazura. Wyminąłem Panią, podszedłem do pojemnika z chrupkami i sam sobie otworzyłem.
Roksiak najpierw się czaił, ale potem sam przyszedł skorzystać z dodatkowej chrupkowej porcji.

niedziela, 16 sierpnia 2009

DOBRY BRAT


Pani ostatnio ma jakieś dziwne pomysły odnośnie właściwego odżywiania kotów. Pewnie naczytała się jakiś pisanych przez ludzi książek i postanowiła, że będziemy ze Zbójem jeść o stałych porach. Może i to zdrowe, ale jak mój brzuch mówi, że chce chrupków o 12:05, to znaczy, że chce chrupków o 12:05 tu i teraz i nie zamierza czekać jeszcze dwóch godzin, bo tak się Pani ubzdurało. Dlatego właśnie zawarłam ze Zbójem pakt o współpracy chrupkowej. Jak chcę chrupków to już nie idę do Pani, tylko do Zbója - bo on to dziwne pudełko umie otwierać i jem sobie tyle chrupków ile chcę, a nie tyle ile Pani mi wyznaczy w oparciu o te swoje książki.
Odkąd mam stały dostęp do chrupków życie nabrało nowych kolorów. Czasem nawet taki brat jak Zbój jest dobrym bratem...

ZBÓJNIKOWE BADANIA NAD CZEREŚNIAMI


Ostatnio nie miałem czasu zaglądać na bloga, bo mam pełne łapy roboty.
Po pierwsze kończyłem raport z badań nad "właściwościami czereśni i ich zastosowaniem w życiu kota".
Po drugie przeprowadzałem zintensyfikowane szkolenia poziomu drugiego dla wszystkich odnalezionych myszy.
Po trzecie ... no to już prywatna sprawa.

Fragmenty raportu z badań nad czereśniami

W związku z faktem, że Pani przyniosła do domu ostatnio nowe coś - czereśnie - czułem się zobowiązany poświęcić cały swój wolny czas na badania. W mojej decyzji utwierdziła mnie postawa Pani, która czereśnie umieściła w misce i postawiła na stole, czyli - przynajmniej teoretycznie- miejscu gdzie nie wolno nam z Roksiakiem wchodzić. To obudziło we mnie badacza - odkrywcę.
Podstawowym problemem było zdobycie materiału do badań. Na szczęście jestem najlepszym na świecie komandosem, więc taka akcja to miska z mlekiem, że się tak wyrażę. Szeregowiec Roksiak dostał zadanie odwrócenia uwagi Pani rozpaczliwym miauczeniem w kuchni [ chodziło o wywabienie Pani z pokoju, w którym były czereśnie]. Potem już nic trudnego. Szybki skok na kanapę, odbicie, skok na fotel. Szybki zwrot o 90 stopni... i już jestem na stole [ tu co prawda była serweta, na której się nieco przejechałem, ale to nic]. Porwanie z miski kilku obiektów do badań i szybka ucieczka do sypialni państwa. Całość wykonana w ułamku sekundy.
badania wykazały:
* czereśnie doskonale się turlają, niestety nie można polować na nie z pazurami.
* czereśnie nie są odporne na zadawane ciosy, co powoduje, że jako przeciwnik szybko nie nadają się do dalszej zabawy
* czereśnie - mimo zapewnień szeregowca Roksiaka, nie nadają się do jedzenia, a sok brudzi i skleja futro [ tarzanie się na czereśniach nie jest wskazane]
* czereśnie maja taki patyk - chwytnik, dzięki czemu są łatwe w transporcie [ przynajmniej póki jest chwytnik], jednak wtedy nie da rady ich turlać
* czereśnie są jak szeregowiec Roksiak - jak tylko usłyszały, że chcę przeprowadzić na nich szkolenie komandoskie wturlały się pod kanapę i nie mogłem ich sięgnąć łapą
* zdecydowanie nie można przeprowadzać szkolenia w państwa łóżku, bo zostawiają ślady, a to kończy się laniem dla instruktora.
Podsumowując. Czereśnie nie są w stanie zastąpić szeregowca Roksiaka, który co prawda chowa się przed szkoleniem, ale łatwiej go wyciągnąć spod kanapy, jest bardziej odporny na ciosy i co najważniejsze - nie zostawia śladów na pościeli, dzięki czemu nie dostaję tak często lania od Pani. Jednym słowem - CZEREŚNIE NIE SA W STANIE ZASTĄPIĆ ROKSIAKA. MUSZĘ POSZUKIWAĆ DALEJ.

ZMYSŁ KUPIECKI ROKSIAKA


Zupełnie przez przypadek okazało się, że mam dar kupiecki. Oczywiście zawsze interesowałam się moda - w końcu mam wyjątkowo twarzową obrożę z małymi dżetami i czerwonym pluszem, a mój znaczek to w ogóle ostatni krzyk mody, więc to, że się na modzie znam, nie podlega dyskusji. Ale odkryłam w sobie też zmysł kupiecki. Dlatego właśnie dzielnie pomagałam Pani Tyberiusza, kiedy wystawiała różne rzeczy na allegro. Wiecie - udawała że się zna, ale to ja musiałam łapą wskazywać gdzie mierzyć, co i jak i centymetr przytrzymywać. Zbój też chciał, ale jak to Zbój tylko przeszkadzał.
Z facetami już tak jest.