sobota, 9 stycznia 2010

CHOINKA MATYLDA


Na dwa dni przed naszym wyjazdem Pani i Pan przynieśli do domu kolejne drzewo. Tym razem wiedziałem, że to drzewo to choinka, bo jak byłem w zeszłym roku nad morzem, to tam też stała choinka.
Tylko, że ta nasza była jakaś dziwna - mała i nie taka świecąca. Obwąchałem ją, żeby się upewnić i pachniała, jak tamta choinka, ale wyglądała zupełnie inaczej.
No nic. Jak Państwo pójdą spać, to zbadam tą choinkę - nie choinkę dokładniej. Na razie nie mam jak, bo wszystkiego mi zabraniają. " Zbóju nie rób tego...", " Zbóju nie rób tamtego...", "Zbóju tak nie można..."... Zwariować można.

6 komentarzy:

  1. A ja mam taką normalną, dużą choinkę w domu, ubraną nawet. Trochę czasu zajęło mi opracowanie tatktyki ataku, żeby delikatnych łapek sobie nie pokłuć i teraz całkiem nieźle mi idzie wspinanie się po niej jak Pani nie widzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się na choinki nie wspinam. Ja je zdobywam, a że jestem komandosem - ból mi niestraszny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro postaramy się z Roksiakiem zamieścić nasze wspomnienia ze świątecznego pobytu nad morzem. Pod warunkiem, ze Pani nie będzie okupować komputera

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widzę Pani okupuje komputer ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. trochę nie mieliśmy neta, trochę pani okupuje a trochę byliśmy na wycieczkach. Roksiak już zaczął pisanie ale jakoś mu nie idzie, a ja obmyślam całość, żeby nic nie pominąć

    OdpowiedzUsuń