piątek, 18 września 2009

SPRAWA POŃCZOCH I SZUKANIE ODOSOBNIENIA


Są takie chwile w życiu każdego kota, kiedy potrzebuje pobyć sam. Wyciszyć się, uporządkować myśli, ukryć przed Panią, ewentualnie... przeanalizować ile ma myszy pod swoją opieką i gdzie właściwie je schował przed Roksiakiem. Ale oczywiście znalezienie takiego miejsca nie jest łatwe. Roksiak łazi za mną ciągle, do tego są miejsca, w których jakoś ostatnio przestałem się mieścić [ pewnie ze względu na rozbudowane komandoskie mięśnie]... słowem - prosto nie jest.
Na szczęście los się do mnie uśmiechnął. Pani ostatnio robiła w szafie porządki.
Na początku chciałem jej pomóc. Znalazłem nawet takie długie, cienkie szmatki, które z całą pewnością nie były jej potrzebne, bo trzymała je w pudełku maksymalnie poplątane, które chciałem rozplatać. Wziąłem rozpęd i wskoczyłem do pudełka stylem nurkującym. Oczywiście wszyscy poza moją Panią wiedzą, że jak są supły, to trzeba mieć pazury, żeby je rozplątać. No to od razu wyciągnąłem moje.
Pani w krzyk, że jej podarłem wszystkie pończochy. A nieprawda, bo tylko je rozplątywałem.
Ostatecznie, po tym incydencie, doszedłem do wniosku, że muszę pobyć sam. Wdrapałem się na półkę i udawałem sweter. Pani by się nabrała, ale Roksana mnie zdradziła.
Podstępny zdradziecki kot ten Roksiak.

4 komentarze:

  1. Zbóju, Ty w pończochach ;)? Ja rozumiem, że roksana i owszem, ale TY?
    Kicia

    OdpowiedzUsuń
  2. No... no starałem się pomóc. Wiesz układanie, selekcja... takie tam. Poza tym doskonale nadają się jako zastępcze liny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbóju, co tak zamilkłeś?
    Kicia

    OdpowiedzUsuń