sobota, 22 stycznia 2011

ZABAWKOWE WYMIANY I MIKRO PANI

No i stało się to, czego z Roksiakiem baliśmy się od jakiegoś czasu.
Mikro Pani stała się mobilna.
Po prostu koszmar jakiś. Nigdzie spokojnie nie można podrzemać, bo jak tylko zamknę oczy, od razu się zjawia.
Dziś też tak było. Tyle tylko, że tym razem nie przyszła się bawić [ jak to jest zabawa, to ja jestem pies ], ale na wymianę.
Okazało się, że spodobała jej się moja najnowsza mysza, którą dostałem od mikołaja.
Mikro Pani przyniosła na wymianę misia. W kapeluszu i z wstążeczkami... pomyślałem czemu by nie. Przyda się jakaś odmiana. Z resztą, nie oddaję jej myszy na zawsze, tylko wypożyczam na jakiś czas. Po 10 minutach Mikro Pani znów przydreptała i mówi, że mysza nadal u niej zostaje, ale chce odzyskać misia. Ma na wymianę pingwina. Zgodziłem się od razu, bo do tego pingwina mam słabość ogromną.  Zabrałem pingwina i udaliśmy się na przedśniadaniową drzemkę. Nie zdążyłem jeszcze porządnie zasnąć, a tu przychodzi Mikro Pani i mówi, że mam jej oddać pingwina. Dobra, nie ma sprawy, ale oddaj myszę mówię. A ona na to, że od tej pory wszystkie myszy należą do niej. Pingwina też mam oddać, bo jak nie, to powie Pani.
Łapy mi opadły. Zdecydowanie, w tym domu, nie da się już normalnie żyć.

4 komentarze:

  1. Moja Mikro Pani na razie nie drepta, ale aż się boję co to będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie to samo. śmierć zagłada i zniszczenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak, jak jest głodna i ryczy, bo płaczem nie można tego nazwać, to ewakuuję się do drugiego pokoju :) Póki co mogę uciekać...

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli będzie tylko gorzej

    OdpowiedzUsuń